Jedni są nim zachwyceni, inni przeklinają to rozwiązanie. Nie zmienia się jednak jedno – nowsze samochody obowiązkowo wyposażane są w TPMS, czyli system kontroli ciśnienia w oponach. Po co on jest? Kiedy pomaga, a kiedy irytuje? Co zrobić w razie awarii? Poniżej dowiecie się wszystkiego o TPMS.
Fachowy rzut okiem, delikatne kopnięcie opony lub naciśnięcie maski i wyrok gotowy:
– Masz za mało powietrza w kołach!
– Żartujesz?! Zaraz sprawdzę.
W przypadku kierowców nowszych samochodów taki dialog raczej nie powinien mieć miejsca. Powód? Wszystkie mają system TPMS, który na bieżąco i automatycznie sprawdza ciśnienie w oponach. Od 1 listopada 2014 r. Unia Europejska narzuciła bowiem producentom samochodów obowiązek montowania TPMS w autach (w Stanach Zjednoczonych ten system stał się obowiązkowy blisko 10 lat wcześniej).
Cześć kierowców docenia to rozwiązanie, inni uważają je za drogi gadżet. Dlaczego? Sprawdźcie.
Co to jest TPMS?
Im nowszy samochód, tym więcej tajemniczych skrótów. Kiedyś był głównie ABS, potem doszedł ESP, a teraz mamy m.in. TPMS, czyli Tyre Pressure Monitoring System.
W skrócie jest to system, który informuje kierowcę o zbyt niskim ciśnieniu powietrza w oponie. Jeśli więc będzie ona niedopompowana, wówczas usłyszymy charakterystyczny dźwięk, a na desce rozdzielczej zaświeci się dedykowana kontrolka. W takiej sytuacji nie ma powodów do paniki, ale warto w miarę szybko sprawdzić koło.
Wbrew pozorom do spadku ciśnienia w oponie wcale nie dochodzi tak rzadko, ponieważ powietrze może uciekać wskutek np. niewidocznego rozszczelnienia ścianek opony, nieszczelności wentyla, zmian temperatury, a także z powodu wbicia się jakiegoś elementu w ogumienie. Każdy z tych przypadków może powodować szybsze lub wolniejsze uciekania powietrza, a co za tym idzie – spadek ciśnienia w oponach.
Po co komu system kontroli ciśnienia w oponach?
Większość systemów w nowych pojazdach przede wszystkim ma podnosić bezpieczeństwo. W przypadku TPMS zalet jest jednak znacznie więcej. Ten system ma bowiem wpływ na:
- Bezpieczeństwo. Prawidłowe ciśnienie w oponach zapewnia prawidłową przyczepność, lepsze panowanie nad samochodem oraz optymalizuje długość drogi hamowania.
- Ekologię i ekonomię. Dopompowana opona sprawia, że gumy wolniej się zużywają, więc też rzadziej trzeba je wymieniać i poddawać utylizacji. Przy prawidłowo napompowanych oponach także spalanie paliwa jest mniejsze, co ma wpływ zarówno na środowisko, jak i finanse kierowcy.
- Komfort. Kierowca nie musi martwić się o ciśnienie w oponach. Dzięki TPMS nie potrzebuje już samodzielnie kontrolować go miernikiem lub raz na jakiś czas odwiedzać stacji benzynowej w celu skorzystania z kompresora.
Kup OC już od 280 zł!
- Ceny oc w 5 minut
- Porównaj oferty 14 towarzystw
- Pomoc 200 agentów
Jak działa TPMS?
Odpowiedź jest zależna od tego, jaki rodzaj tego systemu jest zamontowany w pojeździe. Rozróżnia się dwa: bezpośredni i pośredni.
TPMS bezpośredni. Bardziej dokładny, ale droższy. Polega na tym, że ciśnienie w każdej oponie mierzone jest przez specjalny czujnik. Każdy z czujników dokonuje niezależnego pomiaru i co minutę wysyła wynik do komputera pokładowego. Jeśli ciśnienie jest zgodne z zalecanym, to komputer milczy. W przypadku odchyleń od normy, alarmuje jednak sygnałem oraz kontrolką.
Zaletą systemu bezpośredniego jest przede wszystkim bardzo dokładny pomiar. Za to wadą fakt, że w przypadku niektórych czujników podczas wymiany opony potrzebna jest pomoc specjalisty, a zależne jest to od sposobu monitorowania ciśnienia. Jeśli czujniki umieszczone są bezpośrednio za zaworem powietrznym, to zmiana położenia kół podczas wizyty u wulkanizatora spowoduje pojawienie się błędu. Jeśli jednak czujniki przymocowane są do felg, wówczas komputer sam rozpoznaje położenie koła w pojeździe.
– Zanim umówisz się na usługę w serwisie opon, zapytaj czy twój warsztat obsługuje TPMS. Jeżeli wymieniasz same opony, bez felg i czujników, to wystarczy, że wulkanizator zachowa ostrożność przy przekładce ogumienia. Ale jeżeli przekładasz fabryczne sensory do drugiego kompletu felg, to konieczna jest wymiana uszczelek lub całego zaworu, do którego przymocowany jest czujnik ciśnienia TPMS. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest zakup drugiego kompletu czujników do kół zimowych. Wówczas omija cię ryzyko uszkodzenia czujników przy sezonowej wymianie opon i felg oraz koszty z tym związane – doradza Oponeo.pl.
TPMS pośredni. Tu nie ma żadnych czujników, a pomiar opiera się na danych z ABS i ESP. W tym przypadku TPMS stosuje prostą zasadę – sprawdza, w jaki sposób kręci się każde koło. Jeśli jedno z nich robi to za szybko, to oznacza, że ma mniejszą średnicę, a wynika to właśnie ze zbyt niskiego ciśnienia powietrza w oponie. Jeśli tak się dzieje, kierowca zostaje o tym poinformowany. W przypadku TPMS pośredniego główną wadą jest to, że po każdej zmianie czy dopompowywaniu opon konieczny jest ręczny reset oprogramowania. Do tego system pośredni jest znacznie mniej dokładny i zgłasza dopiero znaczące ubytki powietrza.
Jakie jeszcze wady ma system kontroli ciśnienia w oponach?
Jak każdy dodatkowy system, TMPS może ulegać awarii, a szczególnie w przypadku TPMS bezpośredniego wiąże się to ze sporymi kosztami. Każdy czujnik kosztuje ok. 150 zł (a w ASO nawet dwa razy więcej). Do tego po każdej wymianie czujnika na ogół potrzebne jest programowanie, a tutaj koszt może wynieść co najmniej kilkaset złotych. Także w przypadku sezonowej wymiany opon, należy liczyć się z dopłatą (na ogół jest to kilkadziesiąt złotych za komplet kół).
Takich dodatkowych kosztów nie generują za to TMPS korzystające z systemu pośredniego, jednak należy pamiętać, że w tym przypadku pomiar jest mniej dokładny.
Czy TPMS można wyłączyć?
Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ w jednych samochodach jest to możliwe, w innych nie. Zależne jest to od producenta, ponieważ to on decyduje, czy TPMS będzie posiadał opcję dezaktywacji. Część modeli nie posiada takiej możliwości, za to inne nie dość, że pozwalają dezaktywować TPMS, to jeszcze producenci dokładnie opisują w instrukcjach obsługi, jak należy to zrobić.